<<< wstecz .::.

Praca dla swoich


Powszechny sprzeciw wobec pani Kulikowskiej stał się ostatecznym powodem nie powołania jej na wicestarostę monieckiego.

Stanowisko to objął ponownie dotychczasowy wicestarosta - Robert Sidorski, a piątym członkiem zarządu powiatu został Jarosław Popowski z gminy Goniądz.
PSL uzyskał więc formalną większość w zarządzie, ale Mońki - nadal bez swojego radnego w zarządzie.
Czemu, ku mojemu zdziwieniu, przeciwstawił się nawet radny Marian Jabłoński - w zaangażowanym emocjonalnie wystąpieniu, przed głosowaniem nad kandydaturą Popowskiego.
Miło mi, że pan Marian podziela moje zdanie, wyrażone na tej stronie i w grudniowym wydaniu Wiadomości Lokalnym.
Dlaczego jednak zaczęło mu to przeszkadzać dopiero wtedy, kiedy okazało się, ze w skład zarządu ma wejść radny Popowski? Nie słyszałem, żeby protestował, gdy na poprzedniej radzie próbowano powołać do zarządu (i stanowisku wicestarosty) panią Kulikowską...

Taka sytuacja staje się coraz większym problemem dla burmistrza Karwowskiego. Po wyborach państwo Kulikowscy zostali bowiem bez stołków. Z głodu wprawdzie nie zginą, mając do dyspozycji odprawę pana Kulikowskiego i jego ekwiwalent za 70 zaległych dni urlopu (w sumie prawie 70 tys. złotych). Swoją drogą, powinniśmy współczuć chłopu tego tyrania latami bez dnia wolnego.
Czekam na informację o odprawie byłej starosty i jej również, ewentualnych ekwiwalentach.
Oboje Kulikowscy mają wprawdzie dobry zawód i mogliby wrócić do pracy w szkole, ale „honor” im chyba na to nie pozwoli. Do tej pory nie musieli się przepracowywać, biorąc "ministerialne" uposażenia.

Osobista lojalność kazałaby monieckiemu burmistrzowi znaleźć miejsca pracy swoim przyjaciołom z Goniądza. Takie przysługi powinno się jednak załatwiać prywatnie, a moniecka gmina nie jest jeszcze niestety (czy raczej „stety”) prywatną własnością pana Karwowskiego.
Mieszkańcy Moniek burzą się od dłuższego czasu przeciw traktowaniu miasta, jako miejsca „miękkiego lądowania” dla wszystkich przegranych z bliższej i dalszej okolicy.

Ich zatrudnianie na kierowniczych stanowiskach, powoduje brak pracy i jej perspektyw dla ludzi z Moniek (szczególnie młodzieży) oraz odpływ pieniędzy z podatków do gmin, w których osoby te są zameldowane na stałe.
Można jeszcze zrozumieć powiat - składa się bowiem z 7 gmin i nie każdy urzędnik, czy kierownik musi być z Moniek. Urząd Miejski to jednak coś zupełnie innego.

Jestem co do zasady przeciwny „obsadzaniu monieckich stołków” (szczególnie tych samorządowych i samorządowi podległych) ludźmi spoza gminy.
Mamy na miejscu mądrych i wykształconych ludzi, którzy przez taką politykę zatrudnienia muszą szukać roboty po całym świecie.
W przypadku zatrudniania tych, którzy nie mają konkurentów na lokalnym rynku pracy - podstawowym warunkiem powinno być przemeldowanie się do Moniek i płacenie podatków tutaj.

Krzysztof Pochodowicz