<<< wstecz .::.

Nowa władza - stary bałagan?


Krótki, Wielkanocny spacer po Czarnej Białostockiej uświadomił mi, że wprawdzie władza się w gminie zmieniła, ale bałagan pozostał.

Po upadku „Agrometu” - miasto w sercu Puszczy Knyszyńskiej, położone 10 minut drogi od Białegostoku - pełni rolę sypialni dla pracujących w stolicy województwa.
Alternatywą dla niej jest emigracja do Anglii - gdzie wyjechała spora grupa mieszkańców Czarnej. Poza dojeżdżającymi do pracy w Białymstoku, zostali tutaj tylko emeryci i bezrobotni, urzędnicy i nauczyciele oraz niewielka grupa pracowników drobnych zakładów usługowych i handlowych.
Mieszkańcy takich miasteczek potrzebują wygodnego oraz taniego życia. Dobre drogi i chodniki, tanie czynsze i opłaty komunalne. Przyzwoity poziom szkół podstawowych. Ma być czysto i ładnie. Na tym powinien skupić się obecny burmistrz.

Niestety, miasto wygląda nadal miejscami jak siedem nieszczęść. Wystarczy przejść się kilkoma ulicami, żeby zadać sobie pytanie - dlaczego nikomu to nie przeszkadza?
Dlaczego nie przeszkadzają samorządowym władzom wrastające w ziemię resztki szyn oraz zardzewiałe i niepotrzebne znaki drogowe ze ślicznie wymalowanymi ciuchciami - naprzeciw budowanego od lat dziwadła, zwanego przez mieszkańców Reichstagiem, a mającego być nowym magistratem.
Jeżeli to elementy przyszłej turystycznej atrakcji, tj. odbudowanej kolejki - może umieścić przy nich tabliczkę o treści „obiekt zabytkowy kolejnictwa wąskotorowego prawem chroniony - kierowcy zwolnieni ze stosowania się do jego wskazań”?




Dlaczego nie przeszkadza nikomu straszące powybijanymi szybami, drewniane domostwo naprzeciw targowicy i otwarte na oścież drzwi, stojącej obok niego - osranej „sławojki”.
Jeżeli naprawdę nie można wyremontować tego obiektu i towarzyszącego mu budynku z rzeczonym „sanitariatem”, proponuję - wzorem potiomkinowskich wiosek - zainstalować od strony ulicy wielki baner reklamowy z wizualizacją nowego magistratu i napisem „Czarna Welcome”. Smród nie zniknie i będzie tak samo bez sensu, ale przynajmniej bardziej kolorowo.






Kolejnymi przykładami można sypać, jak z rękawa... Np. wyglądem osiedlowego śmietnika - w świąteczne, poniedziałkowe przedpołudnie...



Młodzi ludzie wyrażają swoje zdanie na temat miasta - na ścianie powstającego i nie mogącego powstać - wspomnianego już "Reichstagu".



Wiem, że zaraz zacznie się tłumaczenie - z brakami budżetu i zadłużeniem gminy w tle, ale do zrobienia elementarnego porządku nie trzeba wielkich pieniędzy, ani czekania na unijne dotacje. Wystarczy odrobina dobrych chęci i zdecydowane, samorządowe działanie.
Rozumiem, że częścią znajdującej się na terenie gminy infrastruktury zarządza powiat. Uważam w związku z tym, że z pomocą panu burmistrzowi powinna pospieszyć jego kontrkandydatka z ubiegłorocznych wyborów, której udało się utrzymać na stanowisku wicestarosty białostockiego.

Krzysztof Pochodowicz

p.s.
Opisany wyżej spacer odbyłem na szczęście za dnia, wieczorem bowiem zapadły „egipskie ciemności”, a na ulicach miasta nie zapaliła się żadna latarnia - zdecydowanie zmniejszając szansę na zobaczenie czego i kogokolwiek, a zwiększając na zwyczajne dostanie w mordę, od hasającej w mroku „młodzieży”.
W rozmowach z mieszkańcami usłyszałem, że w poprzednich dniach oświetlenie działało. Pytam więc władze Czarnej Białostockiej - cytując słynnego „Kilerowego” gangstera, Stefana „Siarę” Siarzeckiego - to co się stało, że akurat na Wielkanoc się...?