<<< wstecz .::.
Bajki erotyczne Mikołaja Samojlika
Jak Narcyza zdjęła z siebie bluzkę, teksasowe spodnie, biustonosz i koronkowe majteczki, i wszystko to zrobiła po to, bo tak jej się chciało...
Była susza. Lekki wiaterek słaniał się po piaszczystej skarpie. Wyblakła trawa leżała nieruchomo na szarej, zbitej w bryłę ziemi. Nie mogła oddychać, nie mogła ssać podskórnej wody, brzegi komórek spłaszczały się i zdrewniały.
Narcyza przejechała traktorem po tej pastelowej trawie i zatrzymała się w cieniu starych świerków. Zgasiła silnik. Czuła w zębach chrzęst malutkich ziarenek piasku; ziarenka te czepiały się dziąseł, mieszały się ze śliną, osiadały na języku.
Narcyza wypluła piasek i spojrzała na pola i łąki. Wszędzie było pusto, tylko gdzieś daleko nad brzegami Biebrzy zobaczyła ruchomy punkcik błotniaka łąkowego: przesuwał się szybko, nerwowo, jakby czuł pod językiem smak rudawej krwi upatrzonej ofiary.
I w tym miejscu Narcyzę objęła chęć zrobienia czegoś, o czym nigdy przedtem nie myślała. Chyba... chyba uległa podszeptom bezrozumnego ciała, oblepionego potem, spiekotą i wiatrem. Nagle zachciało jej się... po prostu rozebrać. I to rozebrać się do naga.
I to zrobiła.
W cieniu świerków zdjęła z siebie bluzkę, teksasowe spodnie, biustonosz i koronkowe majteczki, po czym zwinęła ubranie i włożyła je pomiędzy kamienie. Rozbierała się szybko, bez namysłu, bo tak jej się... chciało.
I gdy ona, Narcyza, tak bez namysłu zdjęła z siebie bluzkę, teksasowe spodnie, biustonosz, majteczki i wszystko to zrobiła po to, bo tak jej się chciało, to... to... (o! Najważniejsze będzie to co stanie się teraz) to... to... to teraz nic się nie stało.
Taka sama była cisza wokoło i tak samo prażyło słońce. Narcyzę objął jakiś niepokój, jakiś dziwny zawód. No bo... no bo... z powodu jej nagości nie zawstydziło się słońce, nie przestał tańczyć na polach wiatr, nie zmienił koloru brzozowy młodniak na bagnach, nie wyprostowały się kabłąkowate łoziny, aby ją podglądać, a biedronki nawet nie myślały chować ze wstydu czarnych kropeczek.
Narcyza, trochę tym rozczarowana, przeniosła wzrok na swoje ciało. I tu również spotkał ją zawód:widziała tylko duże odstające piersi, dwie skórne fałdy na brzuchu; włosy na podbrzuszu były strączkowate,miały kolor złocisty, nawet chyba trochę fosforyzowały. Jeszcze raz spojrzała na pola, potem powiodła oczyma po piersiach brzuchu, nawet dotknęła palcami kolan i stóp, jakby chciała się upewnić, że to było jej ciało i że nie rozpłynęło się po spieczonych polach...
A tam na dole w okopach pozostałych po ostatniej wojnie rosły gęste krzaki szaleju. Mięsiste liście sięgały prawie dwóch metrów.
Rosły na wysypisku, które usypali chłopi, przywożąc z sąsiednich wiosek pobitą cegłę i wiórowe odpady. Te liście, mięsiste liście, wołały ja do siebie, w swój chłód, chciały ja otulić zielenią.
Narcyza siadła na skarpie, zjechała po trawie w dół i trochę zawstydzona weszła w szalejowe liście. I dopiero tu poczuła ukojenie...
Nie, nie, nie!- coś w niej jakby wykrzyknęło.- Ewa, ta pierwsza Ewa okryła się liśćmi nie ze wstydu za popełniony grzech, ale z tego powodu, że w pewnym momencie uświadomiła sobie, iż nie jest potrzebna ani zwierzętom, ani drzewom figowym, ani południowemu słońcu.
Ewę stać było na posłuszeństwo wobec Stwórcy. Zobaczyła, że raj nie rozwija się, staje się coraz nudniejszy, jest obawa, że może zwyrodnieć. Trzeba powiedzieć Stwórcy: „nie”. To, co jest stworzone, musi się podobać sobie, musi się umieć cieszyć, musi się odnawiać. Powiedzieć „nie” nie jest żadnym grzechem, tak po prostu trzeba zrobić.
I po to właśnie Ewa zerwała zakazane jabłko, po to weszła w porozumienie z diabłem i do spółki namówili Adama.
Bóg, zobaczywszy nieposłuszeństwo swego „stworzenia”, wpadł w gniew. Owładnęła nim pierwsza wątpliwość co do swoje doskonałości. Uświadomił sobie, że strasznie się pomylił, tworząc człowieka na swój wzór i podobieństwo i że każde tworzenia ma granice, których przekraczać nie wolno nawet bogom.
A że już się tak stało i piękny świat buszował wokół niego różnymi kolorami, to Bóg doszedł do innego wniosku. Postanowił, iż będzie lepiej, gdy on sam odejdzie w pustkę niebiańską jako duch, a raj odda we władanie ludziom i diabłu, obciążając ich winą za wszystko, co mu nie wyszło.
I odchodząc, aby zataić prawdę, Bóg rzucił ludziom zasłonę w postaci słowa – króla kłamstwa. Bóg dobrze wiedział, że w tym słowie ludzie będą się plątać, będą piąć się do góry i spadać, będą płonąć z rozkoszy i ślepnąć, marzyć o dobroci i się mordować nawzajem.
A Jego, Stwórcę, to słowo zrobi wielkim Bogiem, Bogiem absolutnym, Bogiem czystym, bez żadnej skazy. On umywa ręce.
Bóg wówczas potraktował swoje odejście od ludzi nie jako karę za grzechy, ale jako partnerską umowę zawartą pomiędzy Bogiem, człowiekiem i diabłem na nowe urządzenie świata.
Adam i Ewa zostali postawieni przed faktem dokonanym. Nie mieli wyboru. Musieli gniew boży wziąć na siebie. I wzięli go dumnie.
Ta dola grzechu, z którym oni musieli się zmierzyć, była zarówno dolą boską, jak i ludzką...
Narcyza teraz spokojnie wyszła z szaleju i pewniej rozejrzała się dookoła. Była dumna z tego, że tu, na tej spiekocie, w biebrzańskiej ciszy, gdy rozporządzała tylko ciałem oklejonym potem i suchą ziemią, odnalazła w sobie zasypany tysiącami lat głos tamtej Ewy.
To tu, nad Biebrzą, w biebrzańskiej pustce odnalazła ją pierwsza kobieta. I nagle spotkanie z Ewą wybuchnęło w niej wielką namiętnością do życia. Była dumna z siebie, ze swego traktora i ze swego „Adama”, który w tym czasie gdzieś w ogrodzie obłamywał liście tytoniowe.
Przy tym jej duma miała jakieś powiększone rozmiary. Zachciało jej się krzyknąć o tym głośno, aby jej radość usłyszeli wszyscy ludzie na ziemi.
Narcyza naga podeszła do traktora, odważnie wyciągnęła ręce do góry, wlazła do kabiny, włączyła silnik i zaczęła wyzywająco jeździć po polu to w jedną, to drugą stronę. Uświadomienie grzechu, przyjęcia na powrót grzechu, to nie upadek, to wielkie zwycięstwo człowieka, które daje oczyszczenie i siłę do życia.
I właśnie Narcyza w ten sposób, może trochę błazeński, chciała przekazać ludziom to, co przeżyła w szaleju nad Biebrzą. Chciała, aby stąd, znad Biebrzy, rozniósł się jej czysty, radosny głos!
Mikołaj Samojlik (1934-2003)
(Źródło - zasoby Internetu)
Pełne wydanie "Bajek Erotycznych" Mikołaja Samojlika można zakupić drogą internetową - zapraszamy do Googlowania...:)