felieton
Był na początku XIX wieku wódz, który w ciągu 100 dni "postawił na nogi" całą Europę, zgromadził armię i nieomal odwrócił swoją, zdawałoby się nieodwracalnie przegraną kartę. Co udało się zrobić przez pierwsze 100 dni urzędowania naszym gminnym Napoleonom?
STO DNI I...? - cz. I
Minęło ponad 100 dni od czasu, kiedy w bezpośrednich wyborach wybraliśmy na nową 4-letnią kadencję wójtów, burmistrzów i radnych. Radni powiatu wybrali władze Rady, powołali Starostę i Wicestarostę oraz Zarząd Powiatu Monieckiego. Odbyły się też pierwsze sesje nowych rad we wszystkich gminach.
Wybory samorządowe 2002 przebiegły spokojnie, kampania wyborcza była wyjątkowo bezbarwna, a ulotki poszczególnych kandydatów wyglądały jakby je odbijano przez kalkę. Tradycyjnie już wszyscy pretendenci do samorządowych mandatów, oprócz startujących z logo partii (SLD-UP, PSL, Samoobrona, LPR) oraz Samorządowego Porozumienia Prawicy, byli totalnie "niezależni". Na czym miała polegać ta niezależność nikt nie potrafił wyjaśnić, co nie przeszkadzało np. p. A. Prokopowi przybierać na przemian obydwu barw flagi narodowej, kiedy ktoś określił go mianem kandydata lewicy. Rozumiem, bowiem, że od lat czuje się całą duszą prawicowcem...
W większości kandydaci nie mieli też żadnego programu ani pomysłu na to, co zamierzają robić po ewentualnym wyborze. Wyszło na to, że nie matura, lecz chęć szczera.... Zastanawiam się jak wyborcy mają zamiar rozliczyć ich za cztery lata...
Największym wygranym ubiegłorocznych wyborów było, utworzone przez Mirosława Paniczko, Samorządowe Porozumienie Prawicy. Dzięki pomysłowi na jedność monieckiej prawicy, wytrwałemu jej utrzymywaniu (wbrew dziwnym, "odśrodkowym" i separatystycznym zachowaniom niektórych członków SPP) przez byłego i obecnego Starostę Monieckiego oraz wsparciu przewodniczącego Podlaskiej "Solidarności" Józefa Mozolewskiego - wygrała ona zdecydowanie wybory na poziomie miasta i powiatu. Po raz pierwszy od 1990 w Mońkach nie wystąpiła zasada wyborczego "wahadła" i zmiana władz samorządowych.
Nie bez znaczenia było też to (szczególnie w wyborach do monieckiej rady miejskiej), że w poszczególnych obwodach startowało 4-6 kandydatów na radnych. Odbierali oni sobie nawzajem głosy, ułatwiając wygraną kandydatom SPP. Tak przegrywali np. posiadający wspólny w dużej mierze elektorat kandydaci SLD-UP i ugrupowania p. Jana Stachurskiego. Wbrew przedwyborczym przewidywaniom ugrupowanie to uzyskało słaby wynik.
Bardzo tajemniczo brzmiały niektóre hasła wyborcze, jak to np. że "Mońki nie są pustynią kadrową". Ileż obietnicy na stołki do obsadzenia w tych kilku słowach... Kolejki chętnych już się zapisywały do słynnego notesu... Jeden z kandydatów na burmistrza Moniek wzywał do obniżenia o 20 - 30% wynagrodzeń samorządowcom - niestety nie wygrał i nie mogliśmy być świadkiem pierwszego w historii naszego miasta samoograniczenia uposażenia przez wstępującego na urząd burmistrza. Inny kandydat w swojej skromności i poczuciu rzadkości cnót porównywał się do igły w stogu siana. Kandydat do sejmiku wojewódzkiego chciał nawiązywać kontakty z krajami wschodu. Niestety nie określił: bliskiego czy dalekiego?
Byli też tacy, którzy zamiast leczyć świnie - drukowali je wieczorami po piwnicach i naklejali nocą na plakatach kontrkandydatów. Tradycyjnie ukazało się parę okolicznościowych, anonimowych paszkwili.
Wyniki wyborów samorządowych (pomijam gminy w których rozstrzygnięcie zapadło w I turze) oraz niska frekwencja jednoznacznie wskazują, że najważniejszym zadaniem wybranych burmistrzów, wójtów i radnych jest jak najszybsze zdefiniowanie potrzeb lokalnych społeczności i zajęcie się nimi bez względu na to, czy leżą one w kompetencjach samorządu, czy nie.
Niestety nie widać tego w obecnych działaniach władz samorządowych i nic nie zapowiada tego, że mają one zamiar zająć się tym w najbliższym czasie.
Niektórzy gminni szeryfowie natomiast zaczęli urzędowanie od podniesienia sobie na pierwszych sesjach w sposób znaczący uposażeń. Rozumiem, że równie ochoczo wezmą się za tworzenie nowych miejsc pracy i pomoc najbardziej potrzebującym mieszkańcom naszego powiatu.
W gminach powiatu monieckiego nie nastąpiły w wyniku wyborów zasadnicze zmiany. Stanowiska utrzymali wójtowie: Jaświł - Jan Joka, Trzciannego - Zdzisław Dąbrowski (wygrane w I turze), Krypna - Andrzej Zdanowicz oraz burmistrz Goniądza - Jerzy Ryszkowski (wygrana w II turze). W Jasionówce b. wójt Elżbieta Kraszewska po wygraniu I tury wyborów zrezygnowała z ubiegania się o stanowisko i została wysokim urzędnikiem białostockiego Urzędu Wojewódzkiego. W II turze wygrała p. Janina Chojnowska.
Również w II turze wyborów stanowisko burmistrza Knyszyna zdobył. P. Andrzej Matyszewski (piastujący to stanowisko w latach 1994-98) pokonując 36 głosami Antoni Stefanowicz.
Wybory w Mońkach pokazały, że gmina i miasto są podzielone na pół.
Do drugiej tury przeszli Zbigniew Męczkowski (2545 głosów) i Jan Stachurski (1604 głosy). W drugiej turze Męczkowski stracił wprawdzie 176 głosów, ale nieznaczne pokonał jednak konkurenta, któremu w stosunku do I tury przybyło 350 zwolenników. Popierający Zbigniewa Męczkowskiego kandydaci Samorządowego Porozumienie Prawicy zdobyli 8 miejsc w 15-osobowej Radzie Miejskiej i przed pierwszą sesją "dokupili" Zenona Dymko z LPR-u oferując mu stanowisko wiceprzewodniczącego Rady. Ich przeciwnicy utworzyli 6-osobowy Klub Radnych Samorządowych z Mieczysławem Kirejczykiem na czele.
Obecną niestabilność w monieckiej Radzie Miejskiej powoduje kilka czynników. Nie wiadomo czym skończy się policyjne dochodzenie w sprawie incydentu w którym uczestniczył jej wiceprzewodniczący, radny Zenon Dymko. W ciągu najbliższych 3 miesięcy czekają nas także wybory uzupełniające w okręgu radnego Falkowskiego, który zrezygnował z mandatu i został powołany na wiceburmistrza Moniek (Art. 24a, pkt 1 "Ustawy o samorządzie gminnym" mówi, że: "Z radnym nie może być nawiązywany stosunek pracy w urzędzie gminy, w której radny uzyskał mandat". "...Nawiązanie przez radnego stosunku pracy, o którym mowa w ust. 1 i 2, jest równoznaczne ze zrzeczeniem się mandatu."- ten sam art., pkt 4). Obejmując stanowisko Józef Falkowski "zamienił się" niejako miejscami z wiceburmistrzem poprzedniej kadencji Marianem Jabłońskim, który objął po nim przewodniczenie monieckiej radzie.
Nic nie wskazuje na to, żeby opozycja powtórzyła błąd z poprzednich wyborów i wystawiła w wyborach uzupełniających więcej niż jednego kandydata. Oznacza to, że najprawdopodobniej rządzące gminą i miastem ugrupowanie będzie miało w radzie miejskiej przewagę tylko jednego głosu.
Krzysztof Pochodowicz