LIST Z AMAZONII...

(art. opublikowany w białostockim "Czasie Miłosierdzia")

Największa wyspa rzeczna świata Marajo w Amazonii, licząca ponad 100 000 km2, na której mi przyszło pracować posiada wiele atrakcji i przyciąga swoim pięknym krajobrazem, bogatą naturą, lecz zarazem przestrasza swoją biedą, analfabetyzmem, chorobami i ignorancją religijną.
Wystarczy tylko wspomnieć, że ponad 70% dzieci nie jest tu objętych szkolnictwem. Skala rozwoju inteligencji mierzona w skali od 0 do 1 przy średniej w kraju 0,78, tu w Marajo wynosi zaledwie 0,41. Stan zdrowia tych ludzi również jest fatalny.
Jedyny punkt opatrunkowy nie jest w stanie przyjąć, z powodu braku personelu lekarskiego i leków, 20000 mieszkających tu ludzi wycieńczonych malarią, chorobami przewodu pokarmowego (ameba), a także ukąszonych przez żmije, które nie należą do rzadkości.
Wiele chorób jest związanych z niedożywieniem oraz jakością wody, którą się pije prosto z rzeki. Nierzadko ludzie zwracają się do księdza ze swoimi chorobami, prosząc o pomoc.
Dzięki pośrednictwu Księdza Biskupa parafie otrzymały syntetyczny kamień produkowany przez mnichów w Belgii. Kamień ten przyłożony do rany w przypadku ukąszenia żmii, wysysa truciznę ratując życie człowieka, którego dowóz do lekarza może trwać kilka dni.
Dzięki przyjaciołom z Rio de Janeiro otrzymałem w darze ponad 30 kg przeróżnych leków, które obecnie dostarczam potrzebującym mieszkającym w odległości do 24 godzin podróży barką od kościoła parafialnego.
Ogromna ignorancja, niepewność, wszelkiego rodzaju zagrożenia, trudne warunki materialne oraz brak księży, zmuszają tych ludzi do szukania pomocy w przeróżnych sektach, które się tutaj mnożą jak "grzyby po deszczu".
Trzeba przyznać, że sekciarze wykorzystując taką sytuację, eksploatują nędzę przyciągając ludzi łatwymi obietnicami rozwiązania wszystkich problemów zdrowotnych, finansowych, zawsze widząc jako przyczynę zła istnienie złego ducha w człowieku, przynależność do Kościoła katolickiego albo też posiadanie obrazów świętych w domach.
Wszelkiego rodzaju uzdrowienia, wypędzanie złych duchów, cuda są naiwnie preparowane. Chociaż Ewangelia Chrystusowa dotarła do Brazylii 500 lat temu, jest bardzo mało znana, albo też źle interpretowana jak to widzimy w przypadku sekt.
Stąd też prosty wniosek: Amazonia potrzebuje pomocy, w innym przypadku zostanie zdominowana całkowicie przez sekciarzy. Na zakończenie mego listu chcę podziękować Redakcji "Czasu Miłosierdzia" za regularne przesyłanie czasopisma na "koniec świata", jakim jest Amazonia i życzyć dalszego rozwoju.
Wyspa Marajo Bagre - 7.X.2002
Ks. Jan Pochodowicz.

Ksiądz Jan Pochodowicz był w latach 80-tych wikariuszem w monieckiej parafii Matki Boskiej Częstochowskiej.
W roku 1987 wyjechał na misję do Brazylii, gdzie pełni do dzisiaj posługę kapłańską.


Marajo

wstecz