W tym budynku znaleziono zwłoki dwóch mężczyzn. Obiekt, który miał być w latach 80-tych przedszkolem, stał się utrapieniem dla mieszkańców monieckiego osiedla "Maliny". Po blisko 20 latach melina na "Malinach" będzie rozebrana.
KONIEC MELINY NA "MALINACH"
Po wielu bezskutecznych próbach interwencji mieszkańcy osiedla spółdzielczego i władze Moniek porozumieli się z prywatnym właścicielem opuszczonego obiektu w centrum miasta. Budynek o powierzchni 1,5 tys. metrów kwadratowych i 42-arową działkę kupił w 1993 r od miasta biznesmen z USA Stanisław R.
- Syn przeprojektował budowlę na budynek mieszkalny, ale nie było chętnych na nabycie mieszkań i pomysł upadł. Utopione pieniądze - mówi ojciec przedsiębiorcy. - Później mieliśmy już tylko istne utrapienie z tą ruiną, bo żadne zabezpieczenia nie były skuteczne na lokalne menelstwo.
Władze miasta czterech kolejnych kadencji próbowały wymusić na właścicielu rozwiązanie problemu meliny w centrum miasta, ale bezskutecznie. W marcu R. przyjechał w odwiedziny do rodziny i burmistrz Moniek wykorzystał ten pobyt na decydującą rozmowę. Pan R. zobowiązał się do szybkiej rozbiórki obiektu bądź jego sprzedaży.
Stanisław R. natychmiast zlecił swojemu ojcu podjęcie skutecznych działań. W telewizji kablowej pojawiły się komunikaty o poszukiwaniu firmy do rozbiórki.
- Miałem kilka zgłoszeń, ale póki co każdy tylko ogląda i kręci głową. Nie dziwię się, bo budynek jest wielki i trzeba się tu solidnie napracować. Sprzedałbym to wszystko najchętniej za jedną trzecią wartości. Tu można wyciąć sześć działek budowlanych, a i sam budynek też mógłby ktoś jeszcze z pomysłem zagospodarować. Wierzę, że w tym roku uda nam się pozbyć tego problemu - mówi senior R. - Syn teraz nie ma głowy do tego biznesu, bo w USA prowadzi dużą firmę budowlaną i przymierza się do odbudowy Iraku.
Budowę przedszkola na "Malinach" rozpoczęto w początku lat 80-tych. Inwestycję zatrzymano w 1987 r i przez następne lata nikt nie interesował się obiektem. Ówczesne władze Moniek nie wracały już do tej inwestycji, bo na przełomie lat 80 i 90-tych radykalnie spadło zainteresowanie rodziców posyłaniem dzieci do przedszkola. Do dziś wszystkie monieckie dzieci jest w stanie objąć opieką jedno przedszkole samorządowe. Opuszczoną inwestycję szybko "zasiedliła" młodzież i szemrane towarzystwo. W budynku pod oknami osiedlowych bloków dochodziło do częstych ekscesów i pijackich burd. W końcu lat 90-tych znaleziono tu zwłoki mężczyzny, który zapił się na śmierć. Drugie zwłoki znaleziono w marcu tego roku. Przyczyna śmierci była podobna.
Kazimierz Radzajewski
|