<<< wstecz .::.
Odwiedziny Boberka
Kolejne dni upływały futrzakom na odwiedzinach poprzednich znajomych. Czajki pochwaliły się, że wysiadywanie jaj idzie im doskonale i bez żadnych nieprzyjemnych niespodzianek.
Także dubeltom i batalionom nikt spokoju nie zakłócił.
Zwierzaki cieszyły się, że się wszystkim dobrze powodzi i chętnie opowiadali o swoich przygodach. Zwiedzali powoli coraz to dalsze regiony i za każdym razem byli szczęśliwi z tego, co zobaczyli.
Mogłoby się wydawać, że czas beztrosko i bezstresowo mijał. Spacery, gry i poznawanie otaczającego ich świata.
Lecz któregoś razu Mieszko się gorzej czuł. Jednym słowem – rozchorował się. Łoszaki zaniepokojone doszły wtedy aż do żeremia.
Pani bobrowa poinformowała je, że boberek musi pozostać w domu, bo tylko tak wyzdrowieje i będzie mógł znów się z nimi spotykać.
Zmartwiły się tym trochę, ale po dotarciu z powrotem do Matyldy i przekazaniu jej tej wiadomości, zostały przez nią uspokojone, że na pewno ich przyjaciel szybko wróci do formy. Klempa zaproponowała, żeby Jacek z Agatką sami gdzieś się przeszli.
Powędrowali więc nad jeden z licznych strumyków znajdujących się w pobliżu. Słońce przygrzewało niemiłosiernie i rodzeństwo z prawdziwą przyjemnością zanurzyło się w chłodnej wodzie.
Chlapali się tak, próbując się ostudzić. Potem na brzegu odkryli, że kolejne rośliny zaczynają cieszyć oczy swoimi kwiatami.
Ostatecznie wiosna była już w pełni. Wszędzie roiło się od owadów. Najłatwiej było zaobserwować motylich przedstawicieli.
Mienili się wszystkimi kolorami tęczy, a rozmaite wielkości skrzydełek, a także ich kształty powodowały, że czasem młode łosie siedziały jak zaczarowane, wpatrując się w te drobne istotki.
Ciężko byłoby zliczyć, ile przeróżnych gatunków można było zauważyć, rozglądając się tylko chwilę po okolicy. W pewnej chwili wylegując się pośród trawy, Jacek zagadnął siostrę.
- Pamiętasz, jak mama wspomniała, że coś ma nas miłego spotkać? Tak się teraz zastanawiam, co też miała na myśli. Bo chyba nie te narodziny dziecka, skoro gdy nam o tym powiedziała, mieliśmy smętne miny.
- Prawdę mówiąc, mi też nie daje spokoju ta nowina.
Z jednej strony wypadałoby się cieszyć, skoro to ma być przyjemne, ale jednocześnie mam pewne obawy po tym, co usłyszeliśmy. Jednak to jakoś na dniach powinno się zdarzyć.
Liczę, że Mieszko się do tej pory wykuruje i razem zobaczymy, co się wydarzy. Chętnie bym się przespała, jakoś ta pora roku mnie strasznie rozleniwia – odpowiedziała Agatka.
- O tak. Zgadzam się z tobą. Szybko robi się ciepło, a to nie zachęca do wystawiania nosa z cienia. Wydaje mi się, że po prostu nie umiemy zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu i dlatego mimo wszystko robimy wycieczki. Propozycja, by pokimać, jest całkiem interesująca.
Zdrzemnijmy się, dopóki nie zrobi się bardziej rześkie powietrze. Wtedy wrócimy i porozmawiamy z Matyldą. Może zdradzi nam ten skrywany przez siebie sekret o niespodziance.
Niewiele czasu minęło, zanim przenieśli się w krainę snów. Znienacka obudziło ich donośne buczenie. Rozejrzeli się wokół i dostrzegli dorodnego trzmiela, który zapylał jeden z kwiatów znajdujących się blisko nich.
Uznali, że nie będą mu przeszkadzali w jego pracy i nadkładając trochę drogi, znaleźli się z powrotem w lesie. Klempa spokojnie przegryzała sobie tam zielone listki. Zobaczyła, że dzieci naradzają się między sobą, a po chwili do niej podeszły.
- Mamo, a co takiego się wydarzy niedługo? Jesteśmy tacy ciekawi. Prosimy, powiedz…
- Oj, wy moje drogie szkraby! Cierpliwość nie jest waszą dobrą stroną. Już za dwa dni się dowiecie. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko zorganizować. Rankiem odwiedźcie boberka i go zaproście.
mówcie się z nim na tej łące niedaleko miejsca, gdzie gniazdują bataliony.
Widząc, że nic nie uda się dowiedzieć przed czasem, łoszaki postanowiły jeszcze chwilę się pobawić, zanim zapadł zmrok. Po nocnym odpoczynku żwawo ruszyły do swego przyjaciela.
Okazało się, że Mieszko nie tylko już wstał, ale i rozprostowywał kości po kilku dniach przymusowego uziemienia w domu. Ucieszył się na widok towarzyszy.
- Cześć – przywitał ich od razu. – Niefajnie tak chorować. Ani się ruszyć nigdzie nie można, ani na nic sił nie ma. Rodzice prosili, bym jeszcze się dziś oszczędzał.
Poza tym sam czuję, że nie do końca jestem w stanie gdzieś dalej się wypuścić. Co słychać?
- Witaj. Dobrze, że ci lepiej. Chcemy cię poinformować, że Matylda coś wykombinowała i prosiła, abyśmy jutro się z tobą spotkali.
– Jacek zaczął wyjaśniać, gdzie dokładnie boberek powinien dotrzeć.
- A co robiliście wczoraj? Bo ja nic ciekawego. Nie byłem nawet chwili na dworze. Wyrzeźbiłem jedną figurkę, a tak to głównie spałem.
- Pochodziliśmy trochę. Wykąpaliśmy się, poobserwowaliśmy motyle. Ciepło było i dzień jakoś sam minął dość zwyczajnie. Nie będziemy ci może dziś przeszkadzać, wypocznij i nabierz sił, żebyś na spokojnie mógł z nami się znów bawić.
- Chyba tak zrobię. Położę się, tak będzie najlepiej. Skoro szykują się jakieś atrakcje, nie chcę tego przegapić. Pozdrówcie mamę ode mnie! Do zobaczenia!
Agatka razem z bratem odwiedzili Wojtka, który ostatnio żerował blisko ich miejsca do nocowania. Wymienili z nim kilka zdań, bo bocian bardzo się spieszył do gniazda. Sami w sumie nie mogli sobie znaleźć miejsca, tacy byli podekscytowani.
Anna Wabik
foto: Paweł Świątkiewicz